,,Jesienny bluszcz" - Magdalena Kubasiewicz.





     Każdy człowiek marzy o szczęśliwym życiu. Niestety nie zawsze bywa tak, że jest ono zadowalające na każdej płaszczyźnie. Jednym udaje się mięć szczęście w miłości, za to kuleje kariera zawodowa. Z kolei drudzy pną się po szczeblach zawodowych dokonań, lecz powrocie do domu nie mają z kim dzielić tej radości.

     Magdalena Kubasiewicz w książce ,, Jesienny bluszcz" porusza wiele życiowych tematów, z którymi muszą zmierzyć się bohaterki powieści.

    Karina Bluszcz — zdradzona niegdyś żona, której za sprawą nieplanowanej ciąży udaje się zatrzymać męża w domu, jest matką trójki dzieci. Mogłoby się wydawać, że jej życie do złudzenia przypomina jej perfekcyjny dom, który wygląda jak wyjęty z katalogu, lecz niestety prawda jest zupełnie inna. Karina po zdradzie męża nie potrafi mu zaufać. Ciągle zadaje sobie pytanie, co by zrobiła gdyby okazało się, że ponownie ją zdradza. Karina bardzo dba o swój wygląd. Jest jak zaprogramowany robot, który działa metodycznie według ściśle ustalonego harmonogramu. Perfekcyjna Karina nie tylko od siebie wymaga dużo, ale również od swoich córek bliźniaczek, którym wypełniała wolny czas dodatkowymi zajęciami. Dziewczynki buntują się, ponieważ matka pozbawiła ich normalnego dzieciństwa, spotykania z rówieśnikami, beztroski, której dzieci przecież potrzebują. Karina wpadła w spiralę, w której jej metody, założenia, plany, przyniosły zupełnie odwrotny skutek. Nie da się panować nad wszystkim i wszystkimi, czasem trzeba po prostu umieć posłuchać innych.

   Kaśka — zwariowana, impulsywna szybciej mówi i działa, jak myśli. Poznajemy ją, kiedy wylewa kawę na swojego chłopaka i szefa, ponieważ dowiaduje się, że ten, równocześnie spotyka się z inną. Jednego dnia traci faceta, pracę a w niedalekiej przyszłości, musi również opuścić mieszkanie, które wynajmuje.

   Wioleta — przez jakiś czas pozwalała swojemu partnerowi, aby zrobił sobie z niej worek treningowy. Mająca dość przemocy domowej, ucieka od swojego oprawcy pozbawiając się tym samym, dachu nad głową. Na pomoc przychodzi jej Kaśka, która sama jest w ciężkiej sytuacji, ale nie potrafi przejść obojętnie obok losu przyjaciółki.

   Anna — przybrana szwagierka Kariny mieszkająca w Krakowie. O tej bohaterce wiemy tyle, że opiekuje się teściem, który w wyniku przepracowania podupadł na zdrowiu.

   Przychodzi moment, kiedy wszystkie przyjaciółki spotykają się w Bluszczowym Dworze pod Krakowem. Tam będą próbowały nabrać dystansu, zaczerpnąć oddechu od życiowych zawirować i pomyśleć, co zrobić, aby było dobrze. Jednak zanim to nastąpi czekają nas utarczki słowne między czterema różniącymi się kobietami. Każda z nich ma inne spojrzenie na życie, każda też pragnie czegoś innego i, mimo że czasem między nimi aż iskrzy, to czasem udaje im się znaleźć wspólny konsensus.

Czy ten wyjazd dobrze wpłynie na kobiece potargane serca?

   Było to moje pierwsze spotkanie z Magdaleną Kubasiewicz. Szczerze powiem, że jestem troszkę zawiedziona chaosem, z jakim została napisana ta książka.
Niemniej jednak sam zamysł, fabuła, pokazuje nam, że w życiu bywa różnie. Najważniejsze, żeby w momentach, kiedy wydaje nam się, że już dalej nie mamy na nic sił, że wszystko jest bez sensu, umieć się podnieść, znaleźć w sobie siłę do dalszej walki o lepsze jutro. Ważne jest również to, aby umieć dostrzegać wyciągniętą w naszym kierunku pomocną dłoń i nie bać się przyjąć pomocy.

  Polecam wszystkim tym, którzy w książkach szukają siły, która pozwoli im postawić krok naprzód dokonując zmian w dotychczasowym życiu, będącym chwilową stagnacją.

   Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję Wydawnictwu Replika.
 
                                                   


Komentarze

Prześlij komentarz