''Romans po brytyjsku" - Vi Keeland & Penelope Ward




Niejednokrotnie wspominałam już, że po książki tego duetu sięgam bardzo chętnie.
Rzadko zdarza się, żeby niemal każda książka danego autora trafiała w moje gusta.
Czy tym razem było podobnie?

Bridget jest wdową po trzydziestce samotnie wychowującą ośmioletniego syna.
Pewnego dnia, podczas łowienia ryb wraz z synkiem, złowiła siebie na haczyk - a konkretnie swój pośladek. Incydent ten wymagał wizyty w szpitalu. Pomocy, udziela jej przystojny lekarz Simon, który jest Anglikiem i odbywa staż w Stanach Zjednoczonych.
Od pierwszego ich spotkanie jest zabawnie, a Simon potrafi wprowadzić Bridget w stan zażenowania swoim specyficznym poczuciem humoru i naturą lekkoducha.
Po jakimś czasie drogi Simona i Bridget ponownie się przecinają. Oboje pracują w tym samym szpitalu, a Simon wynajmuje pokój w jej domu.
Zapewne domyślacie się, że skoro przystojniak mieszka w domu samotnej i stęsknionej bliskością wdowy, to gorący romans stoi już na progu.
Otóż z Bridget nie pójdzie Simonowi tak łatwo. Poza tym on sam zauważy w niej coś więcej niż tylko zgrabną sylwetkę i ładną buzię.
Autorki nie byłyby sobą, gdyby nieco nie zagmatwały tej historii i nie ukazały pewnych okoliczności sprzed kilku lat.
Czy Simon i Bridget mają szansę na wspólny happy end?
O tym musicie przekonać się same, sięgając po tę powieść.



Tak jak wspomniałam na samym początku, książki obu autorek można brać w ciemno i chociaż ''Romans po brytyjsku'' wywołał we mnie mniej emocji, to nie zmienia faktu, że historia mi się podobała.
Na początku nieco irytował mnie pan doktor, który jak na lekarza sprawiał wrażenie, jakby zajmował się zupełnie inną profesją. Sądzę jednak, że ten zabieg był celowy, aby w kolejnych rozdziałach ukazać, w jaki sposób człowiek może się zmienić, jeśli uświadomi sobie ważne sprawy i oznaczy priorytety.
Powieści tego duetu mają to do siebie, że czyta się je błyskawicznie. Akcja wartka, dialogi bardzo często wywołują uśmiech, a ja lubię dobry humor w książkach.
Jeśli jeszcze ktoś z Was zastanawia się, czy warto sięgnąć po "Romans po brytyjsku" odpowiadam Wam - nie traćcie czasu. Jest to idealna książka na letnie wieczory, która dostarczy Wam dużo radości, ale też ukaże moc, jaka drzemie w najpiękniejszym uczuciu.
Polecam!!!

           Za egzemplarz do recenzji bardzo dziękuję Wydawnictwu Editio Red.
               


Komentarze

  1. Niestety, jeszcze nie dotarłam do tej książki. Recenzja super. Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy będę miała ochotę na coś dobrego, ale niezobowiązującego, dam szansę tej książce.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz